środa, 31 lipca 2013

Rozdział 54

 Angie
Nie czekając na ,,Proszę'' weszłam i zastałam jak całuje się z Esmeraldą .....
-German ! - krzyknęłam
Esmeralda się od niego ,,odkleiła'', ja nie mogłam uwierzyć w to co widzę, łzy zaczęły napływać mi do oczu, pobiegłam do sypialni, German od razu pobiegł za mną. Jednak na daremno, wzięłam szybko walizkę i byle jak powrzucałam do niej ubrania.
-Angie to nie tak ... ! - krzyczał wyjmując moje ciuchy
-A jak? ... grubnę, brzydnę i na pocieszenie do księgowej zacząłeś zarywać ! - wydusiłam z siebie
-Nie prawda, jesteś piękna ... - mówił - Angie czekaj, słyszysz !
Wzięłam do ręki moją walizkę i pospiesznie opuściłam dom, dom, który dotychczas był też moim ulubionym miejscem, kochałam w nim przebywać.German szedł za mną, ale mnie zgubił. Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Veronici.
-Cześć ! - powiedziałam płacząc co moja przyjaciółka wyczuła
-Jeju Angie, czemu ty płaczesz !? - spytała zmartwiona
-Mogę u ciebie pomieszkać trochę, dopóki sama sobie nic nie znajdę ?! - zapytałam
-Oczywiście, że tak ... Przychodź szybko do mnie .... - powiedziała, po czym zakończyłam rozmowę
Dlaczego on mi to zrobił ... To do niego nie podobne, a dopiero kilka godzin temu dotykał mój brzuch, całował mnie, mówił, że mnie kocha. Angie ogarnij się, otarłam lekko łzy i rozmazany tusz do rzęs po czym wjechałam windą na 4 piętro wieżowca. Zapukałam lekko do drzwi mieszkania przyjaciółki a ta od razu mnie wpuściła i przytuliła.
-Angie idź do salonu, zaprowadzę twoją walizkę do pokoju gościnnego - oznajmiłam mi Veronica
Siadłam wygodnie na sofie i ponownie zalałam się łzami.
-Co się stało ? - zapytała niosą kubki z herbatą
-Dzisiaj byłam ostatni dzień w Studiu i mam już urlop, German nalegał. Wróciłam dzisiaj wcześniej do domu i - zaczęłam się jąkać - i zastałam jak całuje się z Esmeraldą, swoją księgową ! - wypowiedziałam na głos
-To nie możliwe, to musi byś nie porozumienie! To do niego nie podobne ... - mówiła Verka
-A jednak widzisz ! - powiedziałam
-Musisz się choć trochę otrząsnąć, wiem że dla ciebie to nie łatwa sprawa, Angie, choć na razie, zjemy obiad ! - oznajmiła mi a raczej rozkazała
-Nie jestem głodna ... - zawiadomiłam
-Kochana idziesz jeść, jesteś w końcu w ciąży ...
Nie chętnie zwlekłam się z kanapy i zasiadłam przy stole. Z ledwością zjadłam trochę zupy i połowę drugiego dania.
Violetta
-Do zobaczenia ! - rzekłam do mojego chłopaka, gdy ten mnie odprowadził
Weszłam radosna do domu i zastałam nerwową panującą tam atmosferę, poszłam do gabinetu taty a on PŁAKAŁ ? !
-Tato co się stało !?? - zapytałam zmartwiona - Ty płaczesz !?
Tata pospiesznie wytarł łzy.
-Nie, znaczy tak, ta cała Esmeralda mnie pocałowała na oczach Angie .... ! - powiedział mi zanosząc się płaczem
Sama zaczęłam popłakiwać.
-Tato, jak mogłeś do tego dopuścił ! - krzyknęłam i wybiegłam do swojego pokoju
Gdy dotarłam szybko zamknęłam się na klucz. Zmartwiłam się o ciocię, gdyż jest w ciąży. Postanowiłam do niej zadzwonić. Na całe szczęście odebrała.
-Angie, Angie gdzie ty jesteś !? - zapytałam lekko uradowana
-Jestem bezpieczna, nic mi nie jest ...  Przekaż tacie, że mimo wszystkiego jak chce może ze mną jechać na kontrolę do ginekologa. - oznajmiła mi 
-Dobrze przekażę a ty gdzie jesteś ? - spytałam
-To nie ważne, powiedz jeszcze Germanowi, że o 9.00 mamy wizytę. Przepraszam Cię Violu, ja nie potrafię wytrzymać - wyczułam, że się rozpłakała
-Angie, gdzie jesteś, nie powiem tacie. Proszę !
-No dobrze jest u przyjaciółki - wymusiłam odpowiedź
-Veroniki ? - spytałam dla dokładności
-Tak .... - rzekła chlipiąc
-Jutro cię odwiedzę a teraz uspokój się. Do zobaczenia ! - oznajmiłam 
-Papa Vilu ! - rozłączyłam się
Nie dawało mi to spokoju, poszłam więc do gabinetu, ale taty tam nie było, nie było go w salonie i kuchni. Znalazłam go w sypialni, gdzie dopiero się całowali i wszystko było w porządku
-Tato ... dodzwoniłam się do Angie ...
-I co gdzie jest ?! - spytał przejęty
-Nie mogę ci powiedzieć, choćbym chciała ... Wspomniała tylko, że jak chcesz to możesz się zjawić jutro o 9.00 u lekarza ... - uśmiechnęłam się delikatnie
-Przyjdę pewnie, ale ja bym wolał, aby znów witała mnie pocałunkiem i ... eh .... Znów chciałbym dotknąć brzucha ...
-Tato to jej to powiedz ! - westchnęłam
-Myślisz, że nie próbowałem .... - zdenerwował się
-Ja już lepiej pójdę ... - powiedziałam, po czym poszłam do mojego pokoju
Od początku dziwna mi się wydawała ta cała Esmeralda. Hm ...
Camila
Jestem już w Madrycie, któryś miesiąc, ale nie mogę zapomnieć o Maxim. Moja rodzina się tu bardzo zadomowiła, oczywiście prócz mnie ... Ja chcę do Maxiego, nasze pocałunki, trzymanie się za rękę ... Oh ...
Już kiedyś obiecałam sobie, że wrócę do Buenos Aires i wreszcie spełnię swoje marzenie. Rozmawiałam już z ciotką, i powiedziała mi, że pozwoli mi u siebie zamieszkać, rodzice będę jej płacili. Wreszcie z Maxim nie będzie dzielił mnie ocean, rozmowy telefoniczne to nie to samo ... Co rozmowa w cztery oczy ... Samolot mam za tydzień .... Wreszcie zobaczę się z przyjaciółmi .... Na samą myśl chciałabym już wsiąść w pierwszy lepszy samolot i tam lecieć .... 
-Camila ! Kolacja ! - krzyknęła mama
Esmeralda
-Dzień bardzo, bardzo dobry ! - zaśmiałam się
-I co wykonałaś wreszcie swoją pracę ?! - zapytała oschle Jade
-Tak, pocałowałam Germana na oczach Angie, ta wybiegła z jego gabinetu z płaczem ... - pochwaliłam się
-No wreszcie dopiero teraz to uczyniłaś, miałaś aż 3 miesiące ... eh ...
-No łatwe to nie było. To kiedy dostanę zapłatę ? - zapytałam
-Jaką zapłatę ? - spytała - Była umowa, że zrobisz to w ciągu miesiąca a nie trzech ! - uśmiechnęła się złowrogo
-Jade ! No właśnie była umowa, miałaś mi zapłacić, jeżeli tego nie uczynisz powiem mu prawdę, że mnie wynajęłaś ... ! - zagroziłam jej
-Dobrze, nie mów im nic, postaram się uzyskać odpowiednią kwotę ... ! - oznajmiła mi
-No ja myślę ! - rzekłam po czym wyszłam z jej domu
Nawet się nie zorientowała, że wszystkie nasze rozmowy nagrywałam na dyktafon, więc jeżeli nie zapłaci mi odpowiedniej sumki podaruje Germanowi pewnie prezencik .... ! Haha ! Może i dałam się namówić Jade na taki układ, ale smutno mi się zrobiło, gdy całowałam Germana, oni byli tacy szczęśliwi a ja to zepsułam, zaczęło mnie męczyć tak zwane ,,Poczucie winy''.
Marco
Zaprosiłem dzisiaj Francesce na kolację, moi rodzice wyszli do teatru, więc dom mam cały dla siebie. 
<PUK PUK>
Zszedłem z drugiego piętra i otworzyłem drzwi. 
-Cześć Marco ! - przywitała się radośnie Fran
-Hej ! Wejdź ! - powiedziałem cmokając jej wypudrowany policzek
-Ślicznie wyglądasz - skomplementowałem jej odzienie
-Dziękuje ty też, twoja koszula podkreśla twoje oczy - oznajmiła mi
Nie zastanawiając namiętnie ją pocałowałem, pocałunki stawały się coraz bardziej romantyczne a jednocześnie zachłanne. Usiedliśmy na kanapie i kontynuowaliśmy nasze buziaki, które przerwała moja mama.
-Yhymmm... (chrząknęła)
Momentalnie speszeni oderwaliśmy się od siebie.
-Przepraszam was dzieci ja zapomniałam tylko telefonu ... - powiedziała niezręcznie po czym pospiesznym krokiem wyszła z domu
 -Prze ... praszam cię za mamę ! - orzekłem 
-Nic się nie stało, może zasiądziemy przy stole !? - zaproponowała 
-No dobrze
Odsunąłem jej krzesło zasiadła na nim a ja naprzeciwko niej, jedliśmy kurczaka, który wyszedł mi znakomicie. Po kolacji obejrzeliśmy jeszcze komedię, przy której spędziliśmy 2 śmieszne godziny. Odprowadziłem ją pod dom, ale sam już nie powróciłem .....
________________________________________________________________
Czemu Marco nie wrócił do domu ?! 
Czy Germangie się pogodzi ? Co powie lekarz, czy dziecko prawidłowo się rozwija ? 
O Leonettcie napisze w nextcie ... 
Podoba wam się płaczący German  ... ? hihi

+Dodatki !
 
Interesujący film ! Angie chyba usłyszała, jak Jade i Esmeralda obmawiają swój plan ... :-p
Mój hiszpański bardzo ubolewa, dopiero się zaczynam uczyć .... znam podstawy ...
 
Czyżby Martin bawiła się w fryzjera ?

Kogo przytula Andres ?

Obsada w Mediolanie :-)

Myśląca Jade O.O
Hehe ...
 
+ REBUS +
Trzeba dopasować ubrania do postaci :-)  Odpowiedzi możecie pisać w komentarzach :-)

Chcecie takie dostawać ? (jak mi się uda będę wymyślać różne pod każdym rozdziałem)
 
 
/Oliwia "***


wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 53


German 
-Angie, przepraszam - powiedziałem
Na co ta się tylko odwróciła i mnie pocałowała. 
-Nie umiem się na ciebie gniewać kochanie - powiedziała radośnie 
Nic się potem nie odezwałem, tylko obdarowałem ją pocałunkiem, który bardzo długo trwał, niestety przerwała go Violetta, która weszła do pokoju bez pukanie. Widziałem po jej minie, że się bardzo zarumieniła, z resztą tak jak ja i Angie. 
-M... Przepraszam, może ja przyjdę później... - Powiedziała 
-A zapukać to nie można!? - Zapytałem głośno - Drzwi nie ma?
-Są tatą są, przepraszam kontynuujcie dalej... - Stwierdziłem
-Nie... Nie, Violu jak już tu jesteś to, co chciałaś? - Zapytała moja speszona żona
-No, bo w moim pokoju jest taki wielki pająk! - Powiedziała przestraszona Violetta
Razem z Angie zaczęliśmy się głośno śmiać, nasze całowanie i nagłe wejście Viol przestało się liczyć, liczył się tylko ten pająk.
-No dobrze Violu już idę! - Powiedziałem
Chciałem jeszcze porozmawiać z Angie, o tej jej zazdrości, dlatego wparowałem do pokoju córki, zerknąłem i faktycznie w rogu pokoju, na suficie był paskudny pająk.
-Zaraz wracam - powiedziałem, po czym po 2 minutach wróciłem do pokoju z miotłom i zabiłem pająka.
-A teraz dobranoc kochanie! - Oznajmiłem, po czym pocałowałem córkę w czoło
Odłożyłem jeszcze miotłę i wróciłem do sypialni. 
-Angie wróciłem! - Powiedziałem
Po chwil zorientowałem się, że moja ukochana zasnęła. Zamknąłem po cichu drzwi i wgramoliłem się do łóżka. Przykryłem ją kocem i wtulony w nią zasnąłem. Obudziłem się nad ranem, Angie nie było już w łóżku, popatrzyłem tylko na zegarek była 7.00, Dlatego od razu się przebrałem i popędziłem na śniadanie.
Violetta
Przyszedł tata i pocałował Angie w policzek. Wczoraj myślałam, że padnę ze wstydu przed nimi. Naprawdę myślałam, że już śpią a nie, że nie całują czy coś... Zjadłam szybko śniadanie i popędziłam z Angie do Studia.
-Angie, kiedy idziesz na urlop? - Zapytałam ciotkę
-Nie wiem, jak najpóźniej...
-A, kiedy się dowiedzą uczniowie i Pablo? - Wypytywałam
-Uczniowie pewnie się zorientują, jak będzie po mnie już widać, że jestem a Pablo chyba dzisiaj. A co się tak w ogóle dopytujesz? - Zapytała zdziwiona
-Tak, jakoś...
Na szczęście dalsza odpowiedź na to pytanie mnie ominęła i poszłam w stronę Fran.
-Cześć! - Powiedziałam uśmiechnięta
-O hej! - Od powiedziała mi, po czym znów zaczęła wpatrywać się na Maxiego
-Co tak na niego patrzysz? - Zapytałam
-A się nic, zobacz, co się z nim stało po wyjeździe Camili, chodzi smętny i jeszcze ani razu się nie uśmiechnął...!
-No to coś dziwnego, ale nie dziwie się mu... - Westchnęłam
Angie
Weszłam do pokoju nauczycielskiego i zastałam tam wszystkich obecnych nauczycieli ( prócz Gregorio i Jackie)
-Cześć kochani! - Przywitałam się, po czym skierowałam się zaparzyć herbatę
-Herbata...? - Zdziwił się mój przyjaciel - A nie kawa...? Pomyliłaś saszetki?
-Nie pomyliłam, po prostu nie mogę...
-Czemu?
-Bo jestem w ciąży - powiedziałam wreszcie
-To gratuluje! - Powiedział Pablo, ściskając mnie
-T..a j..aaa. też gratuluje ci Angie! - rzekł Beto, który również mnie uścisnął
-Oj dziecko gratuluję ci! - rzekł Antonio
-Antonio, ale żebyś wiedział, że je będę pracować jak najdłużej będę mogła! - powiedziałam
-Angie, co najwyżej to ci pozwolę do połowy ciąży, nie chcę cię mieć na sumieniu i dziecka! - powiedział - Znajdę kogoś na zastępstwo - oznajmił
-Czemu nam wcześniej nie powiedziałaś? - zapytał Pablo
-Tak, jakoś...
-K.. ochani p... ó... źniej dokończymy..pog...aduszki chodźmy na zajęcia! - wyjąkał Beto, który jadł chipsy
Poszłam na zajęcia, które minęły mi bardzo przyjemnie, wręcz jak nigdy... Brakuje mi teraz Camili. Odkąd wyjechała, zauważyłam, że Maxi chodzi jakiś przygnębiony, ale to nie moje sprawy...
Wróciłam sama do domu, bo Viola poszła dzisiaj z Leonem do Resto. Weszłam do domu i skierowałam się do gabinetu męża. Niestety nie zastałam go samego.
-Cześć kochanie! - powiedział do mnie
-Witaj, dzień dobry - powiedziałam do kobiety siedzącej na przeciwko jego
-To jest Esmeralda! - A to jest moja żona Angie! - przedstawił na sobie - Esmeralda jest księgową - dodał
-Miło mi! - powiedziałam do kobiety
Ta tylko się uśmiechnęła, ale w jej uśmiechu było coś, co mi się nie podoba...
-Przepraszam się cię Esmeralodo, zaraz wrócę.
Wyszłam z Germanem przed gabinet.
-Powiedziałam im, o ciąży... - oznajmiłam mężowi z uśmiechem
-No widzisz, a jednak dałaś radę, przepraszam a teraz muszę już iść do pracy! - pocałował mnie w policzek i wszedł z powrotem do gabinetu.
Ja natomiast skierowałam się do kuchni, zabrałam jabłko i ruszyłam do sypialni. Aby się nie nudzić dokończyłam czytać moją książkę - o dzieciach.
Esmeralda
-Przepraszam, musiałem porozmawiać z żoną - wytłumaczył się pan Castillo
-Aha, spodziewacie się dziecka ? - zapytałam, bo podsłuchałam rozwmowę
-Tak ... - powiedziała a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech
-No dobrze przejdźmy do rzeczy ....
 2 godziny spędziłam rozmawiając z Germanem o ... nawet nie wiem o czym, bo prawie przysnęłam. Wyszłam z ich domu i udałam się do Jade. Gdy zostałam wpuszczona, Jade od razu wypytywała:
-Co się dowiedziałaś, co no, co, no gadaj, za co ci płacę! - krzyczała
-No dobrze, już ci powiem... A więc będą mieli dziecko...
-Co adoptują je?!  Po co im jakaś sierota...! - zapytała Jade
-Nie, nie Angie jest w ciąży! - powiedziałam jej
-A...... aaaaaaa to nie możliwe, najpierw ta skunksica zabiera mi narzeczonego a teraz jest z nim w ciąży! - darła się głośno!
-Dobrze, dobrze, teraz musisz ich tylko rozdzielić... - oznajmiła mi
-Nie będzie łatwo, bo oni są prawie wszędzie razem....
-Za coś ci płacę....! - powiedziała
Tomas
Podjąłem decyzje, muszę zerwać z Marą, kocham ją, ale w moim życiu pojawiła się nowa dziewczyna - Ludmiła. Ona się zmieniła nie do poznania. Zakochałem się w niej, ale jak mam to ładnie jej przekazać. Dzisiaj ma do mnie przyjść i wszystko jej wytłumaczę. Nie widzę innego wyjścia.
-Tomas, jakaś dziewczyna do ciebie, idzie do twojego pokoju!
To pewnie Mara.
-Cześ Tomas, ja chcę ci wybaczyć i przeprosić jeszcze raz! - no i mnie zamurowało
-Maro, ja nie... mogę przyjąć przeprosin i wybaczenia. My musimy zerwać - powiedziałem ociągając wyrazy
-Że co...? - dziewczyna się rozpłakała i pospiesznie opuściła mój dom
Było mi smutno i dręczyło mnie poczucie winy. Uczucie nie do zniesienia. Mara unikała mnie przez tydzień, aż chyba się pogodziła z tym a ja zacząłem spotykać się z Ludmiłą.
Leon
-Violu, no, choć już,.... - do jasnej ciasnej ile dziewczyna może siedzieć w jednym sklepie...?!
-No już, popatrz, jaka piękna spódniczka.... - westchnęła
-Violu no chodź już! Już nigdy nie przyjdę z tobą do centrum handlowego! - wrzasnąłem
-No dobrze chodźmy... - rzekła i wreszcie wyszliśmy
Wjechaliśmy ruchomymi schodami na górne piętro.
-Violu chodźmy na deser - powiedziałem trzymając 4 wypchane reklamówki z ubraniami
-To może... em... gofry? - zaproponowała
-No dobrze! - odpowiedziałem
Weszliśmy do małej kafejki i zamówiłem dwa gofry z bitą śmietaną i owocami, a do tego sok jabłkowy. Gdy kelnerka nam przyniosła zamówione desery, na początku udawałem, że staram się jeść mojego gofra, ale po chwili wziąłem na palec bitą śmietanę i ubrudziłem nią nos Violetty. Była naprawdę bardzo zła.
-Co ty robisz?! - wydarła się
Niestety dziewczyna nie pozostała mi dłużna i szybko mi oddała. Po chwili nasze twarze były całe w bitej śmietanie, wytarliśmy się chusteczkami.
-To gdzie idziemy teraz? - zapytała dziewczyna
-Co powiesz na cyrk? - zapytałem
-Jak byłam mała to poszłam z tatą do cyrku i jeden słoń narobił tacie na buta, po prostu mam złe doświadczenia! - rzekła
-A może spacer?
-No okey. To chodźmy! - powiedziała
Szliśmy 10 minut i w końcu usiedliśmy na ławce w parku, ławce, którą nazywaliśmy, naszą ławką''.
-Kocham cię! - wyszeptałem jej na ucho
-Ja ciebie też - powiedziała mi
Ująłem jej podbródek i miałem zamiar pocałować, ale jakieś dziecko podeszło do nas.
-Mamusiu a co ten pan robi tej pani? - zapytał mały chłopiec
Kobieta szybko podbiegła, widać było, że się zawstydziła.
-Ja przepraszam za synka... - powiedziała, po czym, zabrała dziecko na ręce i szybko poszła w drugą stronę...
Z Violą od razu wybuchliśmy śmiechem. Wiadomo, z jakich przyczyn...
-To, co mogę dokończyć to, co robiłem pani?  - wypaliłem
Viola nic nie powiedziała, tylko zamknęła oczy, ująłem delikatnie jej podbródek, już miałem ją pocałować, ale usłyszałem jak toś przystanął na chwilę. Zdenerwowany krzyknąłem:
-Co ja robię tej pani, a całuje ją!
Odwróciłem się a przed nami stanął ojciec Violetty.
-Co ja robię tej pani a zabieram ją do domu! - powiedział robiąc wymowną minę
-Tato ja nigdzie z tobą nie idę... - broniła się Viola
-Skończyłem rozmowę, idziesz ze mną...
Violetta
Mimo woli poszłam z tatą, dojechaliśmy do domu po 5 minutach.
-Violu poczekaj! - zawołał ojciec - Ja po prostu się martwię o ciebie, jeszcze ten Leon, o co mu chodziło, tak się na mnie zdenerwował...?
-Tato dobrze, martwisz się, ale ja nie mogę być na twoje zawołanie, niedługo będę dorosła a ty będziesz mieć kolejne dziecko, daj mi wtedy wolną rękę, wiedząc, że mnie już wychowałeś, a wychowaj to drugie... - tłumaczyłam
-Wiem Violu, ale ty zawsze będziesz moją małą córeczką! - powiedział mi tata, po czym mocna mnie przytulił
W drzwiach stanęła Angie.
-Co tu się dzieje, tak się przytulacie!? - zapytała zdziwiona
-A nic... - odpowiedziałam
Weszliśmy weseli do domu i zastaliśmy Olgę, nakrywającą stół na kolację. Umyliśmy ręce i zasiedliśmy przy stole. Po pysznej kolacji poszłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic i w mgnieniu oka zmorzył mnie sen...
3 miesiące później!
Angie
Obudziłam się, słońce zajrzało już do naszych okien. Ciąża zaczyna być widoczna, ale uczniowie nie zwracają na to jeszcze uwagi, bo ukrywam to za luźnymi ciuchami. Wtulona w Germana niechętnie otworzyłam oczy, spostrzegłam się, że on też już nie śpi, tylko wpatrywał się we mnie tymi pięknymi brązowymi oczodołami. Pocałowałam go leciutko w usta, ale po chwili się oderwałam, poczułam coś jeszcze przedtem nie czułam, pisali o tym w mojej książce.
-German, dotknij kopnęło! - powiedziałam wesoła
Podniosłam dłoń Germana i położyłam w miejscu, gdzie czułam kopanie.
-Mały piłkarz lub piłkarka, będzie! - zaśmiał się
-No... Dzisiaj idę ostatni dzień do Studia, ubieram się normalnie nic nie będę ukrywać. Czuję się dobrze, ale Antonio się o mnie martwi, nie wiem, czemu...! - oznajmiłam mężowi
-Podzielam zdanie Antonia, najwyraźniej to bardzo mądry człowiek - stwierdził
Wstałam z łóżka i wygrzebałam z szafy piękną sukienkę w drobne kwiatki, miała dodatkowo taką gumkę w tali, która podkreśliła mój brzuszek. Założyłam jeszcze na ramiona beżowy sweterek. Zeszłam na śniadanie. Zajęłam swoje miejsce i z apetytem zjadłam sałatkę, którą popiłam moim ulubionym sokiem z pomarańczy, który codziennie rano wyciskała mi Olga.
-Violu idziemy?! - zapytałam
-Tak, tak... - siostrzenica wzięła do ręki pamiętnik, telefon i wyszłyśmy
-Angie, ślicznie wyglądasz... tak kwitnąca - zachichotała dziewczyna
-Dziękuje ci... - powiedziałam
-Kto teraz będzie mnie odprowadzał do Studia? - zapytała ze smutkiem dziewczyna
-Raz ja raz Ramallo - uśmiechnęłam się
Nasze drogi jak zawsze się rozłączyły, ja poszłam do pokoju nauczycielskiego, ona do Fran.
-Dzień dobry! - przywitałam się
-Cześć Angie! - od powiedział mi Pablo - Jutro przychodzi nauczycielka na zastępstwo za ciebie Lukrecja Martel
-Czuję się znakomicie a wy mnie wyganiacie na urlop! - westchnęłam
Zaparzyłam sobie herbatę i na szybko ją wypiłam. Po czym od razu pobiegłam na zajęcia. Uczniowie już czekali a po wejściu do sali zmierzyli mnie widocznie wzrokiem... Usiadłam na biurku i jak zawsze uczniowie zaczęli śpiewać w grupkach, do których ich przydzieliłam. Wszyscy przepięknie śpiewali. Violetta była w grupie z Francescą, Ludmiłą i Naty, śpiewały przepięknie, nie dało się oprzeć tak pięknym głosom.
Gdy skończyłam zajęcia uczniowie mnie na chwilę zaczepili.
-Angie, będziemy tęsknić! - wyznali mi chórem
-Ja też będę tęsknić! - uśmiechnęłam się do nich
-Będziemy na ciebie wytrwale czekać, wracaj szybko. Życzymy ci zdrowia! - wszyscy uczniowie mile mnie pożegnali i oficjalnie zaczęłam urlop
Wróciłam do domu sama, jak zwykle w czwartki Violetta miała jeszcze zajęcia z Gregorio, który niedawno powrócił z Szwajcarii. Gdy przekroczyłam próg domu wróciłam do domu, radosna, zapukałam do gabinetu Germana. Nie czekając na ,,Proszę'' weszłam i zastałam jak całuje się z Esmeraldą ......
_____________________________________________________________________
 Z góry przepraszam za ominięcie 3 miesięcy, ale jest mi po prostu łatwiej pisać...
Jak zareaguje Angie?
Co u Leonetty?
Się trochę rozpisałam...
Next jutro...!
Komentujcie!
Mam świetny pomysł, ale o nim będzie, jak Angie zacznie rodzić itd. i itp.
/Oliwia:***

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 52


Angie

Od razu do nich podbiegła i zaczęła szukać swojego rozmiaru. Mi osobiście spodobały się kremowe balerinki na koturnie. Znalazłam mój rozmiar i od razu przymierzyłam. Dobre są, no to kupuje.

-Violu wybrałaś coś? - Zapytałam

-Tak a ty?

-Też - odpowiedziałam

5 minut później zapłaciłam na 2 pary butów i szłyśmy dalej.

-Angie, popatrz, jakie słodkie ubranka dla dzieci - wskazała na sklep

-Tak są takie urocze, przyjdziemy tu za parę miesięcy coś kupić - uśmiechnęłam się

-No dobrze, to gdzie teraz idziemy? - Zapytała nastolatka

-A gdzie chcesz iść?

-Może Hm... Chodźmy do tego sklepu... Okey? - Zapytała

-No dobrze...

Jade

Wyszłam wczoraj z więzienia razem z Matiasem. Muszę się zemścić się na Germanie. Ponoć ożenił się z Angie. Obydwoje pożałują. Już mam wstępny plan, rozdzielenia ich.

-Matias, przynieś mi sok jabłkowy, ponoć dobrze działa na zmarszczki! - Krzyknęłam siedząc na fotelu w moim pokoju, który wynajmowałam

-Jade do jasnej ciasnej ja nie jestem twoim lokajem....

-To mi go załatw a będziesz wolny... - Zaśmiałam się

Więzienie dobrze działa na ludzi, Matias mówić, że jestem mądrala, to chyba znaczy, że jestem mądra. Hm...

Ocho przyszła kandydatka, która ma poderwać Germana na oczach Angie.

-Dzień dobry, nazywam się Esmeralda.

-Witaj!

Rozmowa z nią trwała godzinę, to był mile spędzona godzina. Dowiedziałam się, że jest w dodatku detektywem i dowie się kilku ciekawostek o ich wspólnym życiu.... Pożegnałam się z Smerdą.

-Jeszcze dzisiaj wcielę nasz plan w życie! - Powiedziała wychodząc śmiejąc się

Violetta

Wróciłam z zakupów z Angie 10 minut temu.

 Po narodzinach swojego drugiego dziecka, mam nadzieję, że tata skupi się na nim i mi da spokój.

 Idę zaraz na obiad do Leona, uparł się, że chce mnie zapoznać ze swoimi rodzicami... Trochę obawiam się tego spotkania. No nic, w co by tu się ubrać....? Hm... Może by tak ta nowa bluzka i spódniczka i nowe buty. 30 Minut później sprawdziłam jeszcze raz w lustrze jak wyglądam. Może być no to idę. Będąc już przy drzwiach, nagle z gabinetu wyszedł tata.

-Gdzie idziesz, zaraz obiad?! - Zapytał zdziwiony ojciec

-Tato dzisiaj idę na obiad do Leona... - Wytłumaczyłam

-Dobrze, ale wróć niedługo, chyba, że wolisz by Ramallo po ciebie przyjechał?

-Nie tata, Leon mnie odprowadzi - powiedziałam

Wychodząc przed bramą spotkałam jakąś dziwną kobietę.

-A pani, do kogo? - Zapytałam

-Do Germana Castillo - powiedziała dziwnie się uśmiechając

-Proszę się niech pani wejdzie, od drzwi na lewo proszę iść. Do widzenia!-  I poszłam w stronę domu Leona

Esmeralda

To pewnie była córka tego całego Germana. Weszłam do domu a raczej willi i skierowałam się na lewo, weszłam do gabinetu. Nikogo tam nie zastałam. Ujrzałam tam tylko zdjęcia, jedno ze ślubu, drugie córki, jeszcze jedno jego żony i córki. Trochę się rozczuliłam taka szczęśliwa rodzina. Ale zaraz, zaraz Esmeralda przypomnij sobie, po co tu przyszłaś - zniszczyć jego związek. Nagle w drzwiach stanął wysoki, dobrze zbudowany brązowooki mężczyzna.

-Kim pani jest? - Zapytał surowym głosem

-Emm...

-Pani jest nową księgową? - Zapytał

-T.. Tak - odparłam, w co ja się pakuje w szkole z matematyki miałam zawsze 2 i 1 ledwo zdawałam!

-No dobrze to omówmy, czy da się jeszcze bardziej zmniejszyć kosztorysy....

Jeszcze raz po głowie przeszła mi myśl:, W co ja się wpakowałam?!

Leon

Ujrzałem przez wizjer, że pod bramą stoi nie, kto inny jak moja ukochana. Pobiegłem otworzyć jej furtkę i weszliśmy do domu.

-Dzień dobry! - Powiedziałam do moich rodziców uśmiechając się

-Witaj drogie dziecko! - Odpowiedziała jej moja mama siedząca na kanapie

-Obiad, gotowy! - Zawołała gosposia - Linda

 Violetta

Poszliśmy w głąb długiego korytarzu, który otaczał całą jadalnie.

-Ja bym się zgubiła w tym labiryncie! - Zaśmiała się

-Tak, to też mamy tu strzałki - wskazał na wskaźniki, które były namalowane brązową farbą na beżowej

Zasiedliśmy przy ogromny, prostokątnym stole. Ja usiadłam koło Leona, na przeciwko jego mamy. Na obiad Linda podała kurczaka z suszonymi pomidorami, fetą i szałwią.

-Jakie to dobre! - Powiedziałam uśmiechając się

-Ty jesteś córką Germana Castillo? - Zapytał tata Leona pan Henry

-Tak - odparłam

-Też uczęszczasz do Studia 22? - Wypytywał

-Tak, to naprawdę przyzwoity instytut - powiedziałam

-Leon coś mówił, że jedna z nauczycielek jest twoją ciocią, czy macochą!

-Tak, tak Angie to siostra mojej mamy i żona taty... - Tłumaczyłam

-Nie słychane Cristino, żona ci umiera a ty żenisz się z jej siostrą, no nie słychane!

Myślałam, że tam zaraz wybuchnę gniewem, jak zaczęli tak nagabywać Angie. O mały włos bym im powiedziała, że jest w ciąży, ale to by była przeginka.

-Tato, wystarczy! Dosyć już! Angie to wyśmienita nauczycielka śpiewu! To ich sprawy czy są razem czy nie...!

-Violu, choć zjemy coś w restauracji... - Powiedział do mnie

Gdy wyszliśmy z krętych korytarzy skierowaliśmy się do restauracji.

-Dziękuje, ci, że stanąłeś w mojej obronie, właściwie to taty i Angie - zachichotałam

-Nie ma, za co?.. Moi rodzice są bardzo nietolerancyjni... - Wyznał

 -Ah... Myślę, że ty jesteś inny...

-No tak, jestem

Leon i ja na chwilę przystanęliśmy. Nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. To on zrobił ten pierwszy krok i nasze usta się złączyły w nieziemsko romantycznym pocałunku.

German

Esmeralda dostała u mnie pracę, ale nie zaoferowałem jej, aby zamieszkała u mnie w domu, niedługo ma się pojawić małe dziecko a tu obca baba. Dziwne by to było...

Szykuje dla Angie, pewien prezent a raczej dla dziecka. Chcę wyremontować jej stary pokój. Wiem, że dziecko urodzi się na parę miesięcy, ale ten remont może trochę potrwać... Jest jeden problem, który stoi mi na drodze, bowiem płeć dziecka... Zrobię niebieski pokój a tu dziewczynka lub odwrotnie. Może się wstrzymam jeszcze...

-Kolacja! - Wykrzyczała Olga

Wszyscy domownicy się zeszli, prócz Violi, która była u Leona na obiedzie.

-Angie widziałaś, gdzieś Violę?! - Zapytałem zestresowany

-Poszła na obiad do rodziców Leona, więc może jej trochę zejść... - Westchnęłam

Po kolacji poszedłem jeszcze na chwilę do gabinetu i uprzątnąłem papiery. Potem wziąłem kąpiel i przebrałem się. Angie, leżała już w łóżku, wyglądała na zmartwioną.

-Coś się stało? - Zapytałem troskliwie, kładąc się obok niej w naszym wielkim łóżku

-Nie, znaczy tak... Chodzi o to, że już od wczoraj Jackie nie chodzi do pracy....

-Co ma Jackie do tego? - Zdziwił się

-A... Nie powiedziałam ci, ona i Pablo też się spodziewają dziecka...

-To fajnie - uśmiechnął się - Ale dokończ swoją historyjkę

-Od wczoraj Pablo zabronił chodzić Jackie do pracy, Gregorio wyjechał do Szwajcarii, i Antonio zapytał: Czy ktoś jeszcze planuje zajść w ciąże? - Coś takiego podobnego a ja się nie odezwałam

-Czemu! - Zdziwił się bardzo

-Antonio to starszy człowiek, Studio jest dla niego rodziną i jakbym mu powiedziała, że za kilka miesięcy też odejdę na urlop, to biedaczek pewnie zalałby się łzami i zamknął Studio 22. A do tego dopuścić nie mogę!

-Ale pomyśl też, że nie możesz wiecznie przejmować się wszystkimi do o koła a nie sobą... Nasze dziecko też wtedy cierpi....

-German ja nie myślę tylko o innych. Poza tym odkąd dowiedziałeś się, że jestem w ciąży to mówisz tylko o tym... A ja? - Powiedziała, w jej głosie można było wyczuć zazdrość i smutek

Przez krótką chwilę myślałem o tym, to prawda myślę tylko o tym...

-Angie, przepraszam - powiedziałem...

______________________________________________________________

Przygotujcie się na coś, czego się nie spodziewacie....

Nie bądźcie źli o Germangie ! ( Przygotujcie się na coś, czego się nie spodziewacie.... - Podkreślam to zdanie)

Czy Jade i Esmeraldzie uda się zakończyć związek Germangie= ?!

Czy Angie powie, że jest w ciąży Pablu i Antonio ?

/Oliwia :***

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 51


Camila

-Bo ja..... Ja jutro wyjeżdżam! - Rzuciłam

-Że co....? -Zapytał bardzo zdziwiony

-Wyjeżdżam! - Krzyknęłam, po czym zaczęłam głośno szlochać

-Ale jak to?

-Chodzi o to, że tata dostał pracę w Madrycie. Miałam wyjechać tam dopiero za tydzień, ale jednak wyjeżdżam jutro! - Mówiłam zrozpaczona

-Skarbie to... To nie możliwe! - Mówił

-A jednak możliwe - powiedziałam

-No dobrze, nie płacz już... - Pocieszał mnie - Będzie dobrze... A nie masz tu żądnej rodziny w zanadrzu?- Zapytał

-Mam ciotkę... Ale ona ma własną rodzinę... I uprzedzam twoje kolejny pytanie: nie pogodzę Studia z pracą... - Powiedziałam płacząc

-No a może... Przepraszam, ale nic nie przychodzi mi na myśl...

-Wiem, muszę się pożegnać z przyjaciółmi...

Nie patrząc nawet na reakcje Maxiego. Powysyłałam wszystkim SMS-y.

Przyjdźcie szybko

Do Resto to pilne!

                        Camila

Po niecałych 5 minutach wszyscy już byli: Viola, Fran, Brako, Marco, Leon, Naty, Tomas, Mara a nawet Ludmiła.

Wszyscy wyglądali na zdziwionych. Wstałam szybko z miejsca i powiedziałam a nawet krzyknęłam

-Kochani jutro wyjeżdżam! - Popłakałam się

Ich reakcja mnie nie zaskoczył: byli bardzo zdziwieni i smutni. Pierwsza rzekła Viola.

-Jak to? - Spytała

-Tata dostał pracę w Madrycie i jutro wylatujemy z Buenos Aires.

-Żeby cię, choć trochę pocieszyć spędzimy resztę dnia razem. Zgoda? - Zaproponowała Francesca

-Tak! - Powiedzieli wszyscy

Resztę dnia spędziliśmy w wesołym miasteczku, jedząc waty cukrowe, lody, bawiąc się jak małe dzieci. Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć. W końcu wybiła godzina 20. Pożegnałam się ze wszystkim.

-Będę tęsknić! - Powiedziałam płacząc

Nagle wszyscy razem się przytuliliśmy. Nikt w końcu nie chciał się żegnać. Gdy wszyscy poszli w swoją stronę. Zostałam sama z Maxim. Bez namysłu bardzo namiętnie go pocałowałam.

-To chyba już koniec? - Zapytałam

-Tak... - Spuścił głowę w dół

-My chyba musimy.... - Nie chciało mi to przejść przez gardło -.... Zerwać! - Wydusiłam z siebie

Maxi nic na początku mi nie początku nie powiedział. Spojrzał mi w oczy.

-Kocham cię Camila! - Krzyknął jak głupek

-Opanuj się Maxi! - Zaśmiałam się

Na co ten mnie pocałował leciutko, lecz romantycznie, namiętnie, lecz zachłannie.

-Do zobaczenia kiedyś! - Powiedziałam z bólem w sercu

Pomachałam mu ręką i poszłam w stronę mojego domu.

-Camila ty już spakowana? - Zapytał ojciec

-Już idę się pakować... - Powiedziałam ze smutkiem

Nazajutrz obudziła mnie mama o 4.00, Gdyż o 6 mieliśmy samolot. Gdy miałam już wsiadać do samolotu, przybiegł Maxi i jeszcze raz, ten ostatni raz pocałował mnie. Przytulił i powtórzył moje dwa ulubione słówka:

-Kocham cię!

-Ja ciebie też! Teraz muszę już iść - odparłam z żalem i wsiadłam do samolotu

Angie

Obudziłam się dzisiaj rano wypoczęta jak nigdy... Ubrałam na siebie różowe, pastelowe rurki, białą bluzkę i dżinsową katanę. Spojrzałam raz jeszcze w lustro i zeszłam po schodach na dół. Zajęłam moje miejsce obok Germana, który już jadł śniadanie.

Wzięłam do ręki tost, wysmarowałam go masłem a do tego wzięłam jeszcze sałatkę. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli... No co jestem głodna - pomyślałam sobie w myślach.

-Która godzina? - Zapytałam

Mój mąż spojrzał się na zegarek, który nosi na lewym nadgarstku i rzekł:

-8.30 Dochodzi - po czym uśmiechnął się

-Co?! - Krzyknęłam przejęta, szybko wstałam od stołu - Violu, chodź już, bo jesteśmy spóźnione - krzyczała. Nie zrozumiałam reakcji siostrzenicy:

-Haha! Angie, dzisiaj jest sobota!

Lekko speszona i zdziwiona usiadłam na krześle i dokończyłam jeść sałatkę. Po skończonym posiłku poszłam do pokoju Violi.

-Puk! - Zapukałam do brązowych drzwi

-Proszę! - Usłyszałam dziewczęcy, cichy głosik

Weszłam do różowego pokoju i zastałam Violę piszącą coś w pamiętniku. Usiadłam na rogu łóżka i zapytałam.

-Coś się stało?

-Tak, Camila wyjechała do Madrytu... - Powiedziała, po czym spuściła głowę w dół

-Jak to? - Zdziwiłam się - Kiedy?

-Jej tata ma tam lepszą pracę a wyjechała dzisiaj rano.... - Wytłumaczyła mi

-Szkoda.. - Powiedziałam lekko smutna, to była naprawę dobra uczennica

-Właśnie Angie a może wybierzesz się ze mną do centrum handlowego? - Zapytała z nadzieją

-No dobrze - uśmiechnęłam się i wyszłyśmy

Gdy dotarłyśmy na miejsce, moim nowym, pięknym autem od razu weszłyśmy do jej ulubionego sklepu, gdzie kupiła sobie kolejne dwie spódniczki i trzy bluzki, ja natomiast kupiłam 2 takie luźniejsze bluzki i leginsy w pastelowe kwiatki.

-Angie, chodźmy teraz do sklepu z butami - powiedziała ciągając mnie za rękę

-Dobrze, już idę, zwolnij trochę tępo... - Poprosiłam

-No dobrze, przepraszam... - Westchnęła na widok beżowych butów na obcasie

Od razu do nich podbiegła i zaczęła szukać swojego rozmiaru.

______________________________________________________________________

Przepraszam, że nico krótszy od pozostałych, ale brak mi weny!  o.O

Dodatkowo, znów zrobiłam ankietę na temat dziecka Germangie - płeć.

Mam z tym problem, gdyż gdyby była dziewczynka miałabym świetny wątek, a jeśli byłbym chłopiec, to hm... nigdzie na blogu jeszcze nie pisze, że mają syna i do niego też wymyśle coś fajnego ! ... xD

Nie wiem co robić ! To też ta ankieta ...

Dziecka Jackie już znam płeć i imię .... Nie zdradzę Wam ....

Liczę na komentarze !

Nie bójcie się Camila jeszcze wróci, za parę rozdziałów!

/Oliwia :***