To taki mały prezent w ramach przeprosin ;-). Wiem ostatnio zawalam, ale mam dużo na głowi ;C. Rozdział nadrobię w weekend, a teraz zapraszam na jednorazówkę, którą napisałam na j.polskim =)
JEDNORAZÓWKA
,,Zawsze będę przy tobie''
Starsza kobieta, lat około 70, idzie żwawo do swoich wnuków. Po chwili dociera na miejsce.
-Cześć wnusiu ! - przemawia do dziewczyny
-Babcia ! - krzyknęła radośnie Vilu i przytuliła mocno staruszkę
Weszłam do dużej willi Germana i Angie. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam jego osobę w kuchni, bawiącego się z małą dziewczynką. Zdjęłam sweter i razem z torebką odstawiłam na szafkę. Wyjęłam jeszcze z torby różowego misia i podreptałam do zięcia. W dalszym ciągu trzymał on małą Valentinkę. Ukazałam dziewczynce misia, a ona od razu go chciała.
-Cześć Valentinko ! - powiedziałam radośnie podając dziecku maskotkę
-Dzień dobry Angelico ! - przywitał mnie mąż Angie
-Witaj - powiedziałam - Mogę wziąć tą małą kruszynkę ? - zapytałam troskliwie
-Tak, z resztą możesz ją położyć spać, bo to jej pora spania - uśmiechnął się i ostrożnie podał mi wnusię
-Dobrze to pójdziemy do jej pokoiku i przeczytamy sobie bajeczkę - odparłam radośnie
Razem z małą blondynką poszłyśmy do różowego pokoju, gdzie zmieniłam jej pieluszkę i przebrałam w bardziej wygodniejsze ubranko do spania. Po chwili włożyłam ją do jej łóżeczka.
-Mama - wybełkotała kruszynka
-Tak mama ! - uśmiechnęłam się - Mama wróci za niedługo, bo pojechała na zakupy
Valentina w końcu się położyła i po przeczytaniu zasnęła, tuląc swojego nowego misia. Pocałowałam jej małe czółko i wyszłam, po cichu zamykając drzwi. Po drodze minęłam Violettę.
-Gdzie się tak wystroiłaś ? - zapytałam
-Idę na spotkanie z przyjaciółmi do Resto, takiej knajpki nieopodal - uśmiechnęła się
-Dobrze to idź już, nie będę cie zagadywać - odezwałam się, a nastolatka szybko zbiegła po schodach
Wykonałam następni to co przed chwilą zrobiła moja starsza wnuczka - zeszłam po schodach. Schodząc zauważyłam zapracowanego zięcia, siedzącego nad jakimiś papierami. Podeszłam do niego, ale nagle zadzwonił mu telefon. Rozmowa trwała co najwyżej 30 sekund.
-German, bo ja chciałam cię o coś zapytać - powiedziałam, ale mąż Angie nic mi nie odpowiedział, tylko stał nieruchomo.
Dopiero po chwili przemówił:
-Angie ! Angie jest w szpitalu, miała wypadek samochodowy ! - krzyknął przejęty - Muszę tam szybko jechać !
-Jak to ? Co się stało ? - poczułam jak łzy zaczęły napływać mi do oczu
-Olgo ! - krzyknął a kobiet przyszła - Musisz zostać z Valentinką, ona chyba teraz śpi, ja z Angeliką jedziemy do szpitala, Angie miała wypadek - powiedział na szybko
-O rany ! - nie dowierzała Olga - Dobrze zostanę z małą, proszę na siebie uważać i wieżę, że Angie nic nie będzie ! - krzyknęła
Pobiegłam za Germanem i wsiedliśmy pospiesznie do jego samochodu. Po drodze na całe szczęście nie było korków, więc pod szpitalem byliśmy wciągu kilkunastu minut. Wbiegliśmy szybko do szpitala i od razu spytaliśmy się pielęgniarki o Angie. Poinformowała nas, że zaraz odbędzie się jej operacja w sali 14. Pobiegliśmy szybko pod wskazane miejsce i zdążyliśmy, jak naszą Angie wieźli dopiero na salę. Podbiegliśmy do niej. Złapałam ją za prawą dłoń, German za lewą. Nagle się przebudziła.
-Kochanie, wszystko będzie w porządku, wiozą cię na operację, miałaś poważny wypadek - wyszeptał German - Ale na pewno wszystko będzie w porządku
-German, proszę zaopiekuj się Valentią i Violettą. Mamo pomóż mu - wyszeptała do mnie
-Dobrze kochanie, już bądź cichutko, nie przemęczaj się - powiadomił ją German
-Przepraszam, ale musimy już jechać - powiedział lekarz
-Dobrze, jedźcie
-German... Pamiętaj zawszę będę przy tobie ! - wyszeptała lekko słyszalnie Angeles, tracąc przytomność
Wystraszyłam się. Czekaliśmy 1 minutę, 2, 3, godzinę. Modliłam się, by moja córka przeżyła. Nie chciałam stracić mojej jedynej córki. German natomiast chodził w tą i z powrotem po korytarzu - nie mógł znaleźć sobie miejsca. Po około 3 godzin milczenia z sali wybiegła pielęgniarka niosąc woreczki z krwią. Po kolejnej u płynącej godzinie sali wyszedł lekarz.
-I co z Angeles ? - zapytał German
-Nie wiem jak t państwu powiedzieć, ale Angeles zmarła. Przykro mi to mówić, ale niestety rany po wypadku były zbyt duże i zrobił się krwotok, w wyniku którym, pacjentka straciła dużo krwi.
Słowa lekarzy bardzo mnie zabolały. Zaczęłam płakać, jak małe dziecko. To nie może być prawda - powtarzałam sobie w myślach. German też zaczął płakać.
-A przepraszam, a możemy do niej iść ? - zapytał mąż zmarłej
-Tak możecie państwo wejść, pani Castillo leży na sali po lewo
Poszliśmy oboje do sali. Od wejścia zauważyłam Angie. Leżała tam. Pierwszy do niej podszedł German.
-Angie, dlaczego, dlaczego musiałaś akurat dzisiaj jechać do tego centrum handlowego ? Dlaczego ? - płakał trzymając żonę za zimną dłoń
-German to nie my decydujemy, to los decyduje o takich rzeczach, być może bóg potrzebował jej bardziej niż my - próbowałam go pocieszać, choć sama nie umiałam powstrzymać łez
Na koniec German złożył na ustach Angie delikatny pocałunek, mówiąc przy tym ,,Żegnaj kochanie''. Ja natomiast pocałowałam córkę z dłoń. Po 5 minutach wyszliśmy z sali. Byliśmy zdruzgotani a najgorsze było jeszcze przed nami... Musieliśmy wszystko przekazać najbliższym... m.i.n Violettcie i Valentince...
_________________________________________________
Wiem ciut przymulające... ;C Pisząc to poleciał mi po policzku kilka łez... Nie wiem czy spodziewaliście się takiegpo zakończenia....
KOMENTUJCIE !!!
/Oliwia :***