środa, 5 marca 2014

Jednorazówka !

To taki mały prezent w ramach przeprosin ;-).  Wiem ostatnio zawalam, ale mam dużo na głowi ;C. Rozdział nadrobię w weekend, a teraz zapraszam na jednorazówkę, którą napisałam na j.polskim =)

JEDNORAZÓWKA

,,Zawsze będę przy tobie''

       Starsza kobieta, lat około 70, idzie żwawo do swoich wnuków. Po chwili dociera na miejsce.

-Cześć wnusiu ! - przemawia do dziewczyny 

-Babcia ! - krzyknęła radośnie Vilu i przytuliła mocno staruszkę

      Weszłam do dużej willi Germana i Angie. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam jego osobę w kuchni, bawiącego się z małą dziewczynką. Zdjęłam sweter i razem z torebką odstawiłam na szafkę. Wyjęłam jeszcze z torby różowego misia i podreptałam do zięcia. W dalszym ciągu trzymał on małą Valentinkę. Ukazałam dziewczynce misia, a ona od razu go chciała.

-Cześć Valentinko ! - powiedziałam radośnie podając dziecku maskotkę

-Dzień dobry Angelico ! - przywitał mnie mąż Angie

-Witaj - powiedziałam - Mogę wziąć tą małą kruszynkę ? - zapytałam troskliwie

-Tak, z resztą możesz ją położyć spać, bo to jej pora spania - uśmiechnął się i ostrożnie podał mi wnusię

-Dobrze to pójdziemy do jej pokoiku i przeczytamy sobie bajeczkę - odparłam radośnie

Razem z małą blondynką poszłyśmy do różowego pokoju, gdzie zmieniłam jej pieluszkę i przebrałam w bardziej wygodniejsze ubranko do spania. Po chwili włożyłam ją do jej łóżeczka.

-Mama - wybełkotała kruszynka

-Tak mama ! - uśmiechnęłam się - Mama wróci za niedługo, bo pojechała na zakupy

Valentina w końcu się położyła i po przeczytaniu zasnęła, tuląc swojego nowego misia. Pocałowałam jej małe czółko i wyszłam, po cichu zamykając drzwi. Po drodze minęłam Violettę.

-Gdzie się tak wystroiłaś ? - zapytałam 

-Idę na spotkanie z przyjaciółmi do Resto, takiej knajpki nieopodal - uśmiechnęła się

-Dobrze to idź już, nie będę cie zagadywać - odezwałam się, a nastolatka szybko zbiegła po schodach

Wykonałam następni to co przed chwilą zrobiła moja starsza wnuczka - zeszłam po schodach. Schodząc zauważyłam zapracowanego zięcia, siedzącego nad jakimiś papierami. Podeszłam do niego, ale nagle zadzwonił mu telefon. Rozmowa trwała co najwyżej 30 sekund.

-German, bo ja chciałam cię o coś zapytać - powiedziałam, ale mąż Angie nic mi nie odpowiedział, tylko stał nieruchomo.

Dopiero po chwili przemówił:

-Angie ! Angie jest w szpitalu, miała wypadek samochodowy ! - krzyknął przejęty - Muszę tam szybko jechać !

-Jak to ? Co się stało ? - poczułam jak łzy zaczęły napływać mi do oczu

-Olgo ! - krzyknął a kobiet przyszła - Musisz zostać z Valentinką, ona chyba teraz śpi, ja z Angeliką jedziemy do szpitala, Angie miała wypadek - powiedział na szybko

-O rany ! - nie dowierzała Olga - Dobrze zostanę z małą, proszę na siebie uważać i wieżę, że Angie nic nie będzie ! - krzyknęła

Pobiegłam za Germanem i wsiedliśmy pospiesznie do jego samochodu. Po drodze na całe szczęście nie było korków, więc pod szpitalem byliśmy wciągu kilkunastu minut. Wbiegliśmy szybko do szpitala i od razu spytaliśmy się pielęgniarki o Angie. Poinformowała nas, że zaraz odbędzie się jej operacja w sali 14. Pobiegliśmy szybko pod wskazane miejsce i zdążyliśmy, jak naszą Angie wieźli dopiero na salę. Podbiegliśmy do niej. Złapałam ją za prawą dłoń, German za lewą. Nagle się przebudziła.

-Kochanie, wszystko będzie w porządku, wiozą cię na operację, miałaś poważny wypadek - wyszeptał German - Ale na pewno wszystko będzie w porządku 

-German, proszę zaopiekuj się Valentią i Violettą. Mamo pomóż mu - wyszeptała do mnie 

-Dobrze kochanie, już bądź cichutko, nie przemęczaj się - powiadomił ją German

-Przepraszam, ale musimy już jechać - powiedział lekarz

-Dobrze, jedźcie 

-German... Pamiętaj zawszę będę przy tobie ! - wyszeptała lekko słyszalnie Angeles, tracąc przytomność

Wystraszyłam się. Czekaliśmy 1 minutę, 2, 3, godzinę. Modliłam się, by moja córka przeżyła. Nie chciałam stracić mojej jedynej córki. German natomiast chodził w tą i z powrotem po korytarzu - nie mógł znaleźć sobie miejsca. Po około 3 godzin milczenia z sali wybiegła pielęgniarka niosąc woreczki z krwią. Po kolejnej u płynącej godzinie sali wyszedł lekarz. 

-I co z Angeles ? - zapytał German

-Nie wiem jak t państwu powiedzieć, ale Angeles zmarła. Przykro mi to mówić, ale niestety rany po wypadku były zbyt duże i zrobił się krwotok, w wyniku którym, pacjentka straciła dużo krwi. 

Słowa lekarzy bardzo mnie zabolały. Zaczęłam płakać, jak małe dziecko. To nie może być prawda - powtarzałam sobie w myślach. German też zaczął płakać.

-A przepraszam, a możemy do niej iść ? - zapytał mąż zmarłej

-Tak możecie państwo wejść, pani Castillo leży na sali po lewo

Poszliśmy oboje do sali. Od wejścia zauważyłam Angie. Leżała tam. Pierwszy do niej podszedł German.

-Angie, dlaczego, dlaczego musiałaś akurat dzisiaj jechać do tego centrum handlowego ? Dlaczego ? - płakał trzymając żonę za zimną dłoń

-German to nie my decydujemy, to los decyduje o takich rzeczach, być może bóg potrzebował jej bardziej niż my - próbowałam go pocieszać, choć sama nie umiałam powstrzymać łez

Na koniec German złożył na ustach Angie delikatny pocałunek, mówiąc przy tym ,,Żegnaj kochanie''. Ja natomiast pocałowałam córkę z dłoń. Po 5 minutach wyszliśmy z sali. Byliśmy zdruzgotani a najgorsze było jeszcze przed nami... Musieliśmy wszystko przekazać najbliższym... m.i.n Violettcie i Valentince...

_________________________________________________

Wiem ciut przymulające... ;C Pisząc to poleciał mi po policzku kilka łez... Nie wiem czy spodziewaliście się takiegpo zakończenia.... 

KOMENTUJCIE !!!

/Oliwia :***